Feliks Szymański ze Szczytna kilka miesięcy temu został skazany na 500 zł grzywny i pół roku utraty prawa jazdy za niezachowanie należytej ostrożności i potrącenie pieszej. Mieszkaniec czuje się jednak niewinny. Problem w tym, że nie może tego udowodnić. Kiedy wystąpił do policji o nagranie z miejskiego monitoringu usłyszał, że kamera przy poczcie nie działa.

Nie miał nagrania, nie mógł się bronićNIEODOSOBNIONY PRZYPADEK

Zaledwie tydzień temu pisaliśmy o panu Pawle, którego samochód pod koniec lipca został uszkodzony na parkingu naprzeciwko punktu Lotto na ul. Linki. Mężczyzna był pewien, że zdarzenie zarejestrowała kamera miejskiego monitoringu zainstalowana przy poczcie. Wystąpił do policji o nagranie. Początkowo informowano go, że system działa, ale potem na komendzie usłyszał, że uległ awarii. Z kolei miasto, które administruje monitoringiem twierdzi, że kamera funkcjonuje bez zarzutu. Koniec końców poszkodowany do nagrania nie dotarł.
Okazuje się, że przypadek pana Pawła wcale nie jest odosobniony. Po lekturze artykułu w „Kurku”, do redakcji zgłosił się Feliks Szymański ze Szczytna.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.