Mieszkanka Szczytna, Barbara Miłek, chciała wykąpać się w jeziorze w rodzinnym Sędańsku. Nad wodą przeżyła jednak szok. - To był przerażający widok – całe jezioro pokrywał gruby biały nalot, wydzielający obrzydliwą woń – relacjonuje kobieta.

Inwazja sinic

EKOLOGICZNA KATASTROFA?

Pani Barbara wychowała się w Sędańsku. Obecnie jest mieszkanką Szczytna, ale nad jezioro w rodzinnej miejscowości wraca z sentymentu, by przypomnieć sobie spędzane nad nim lata młodości z częstymi kąpielami.
W tym roku zastała jednak straszny widok – toń jeziora była pokryta białym nalotem, wydzielającym przykry zapach. Nabrała podejrzeń, że wydarzyła się jakaś katastrofa ekologiczna. Być może wody zostały zatrute ściekami, albo jakąś substancją chemiczną. Podobne sygnały otrzymaliśmy dzień później od wędkarzy, Piotra i Roberta.
- Łowimy pół dnia i nie mieliśmy nawet ani jednego brania – skarżą się 17-latkowie. Jezioro nie wygląda już tak tragicznie, jak dzień wcześniej. Wiatr zwiał biały nalot nad brzeg, gdzie jednak miejscami utworzył się kożuch kilkunastocentymetrowej grubości. Nadal jest też jest odczuwalna przykra woń.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.