Zaproszenia na badanie kręgosłupa metodą topografii interferencyjnej pojawiło się w jednej z lokalnych gazet w Szczytnie.

Miały być one prowadzone w przychodni „Elmed” na ul. Gnieźnieńskiej. Problem w tym, że o takiej metodzie diagnozowania nie słyszał żaden z zapytanych przez nas szczycieńskich lekarzy.

- Trzeba uważać na takich ludzi, bo mogą zrobić więcej złego

niż dobrego – przestrzega dyrektor szczycieńskiego szpitala Marek Michniewicz. Tymczasem właścicielka firmy prowadzącej badania zapewnia, że działa zgodnie z prawem.

Zaproszenia na badanie kręgosłupa metodą topografii interferencyjnej pojawiło się w jednej z lokalnych gazet w Szczytnie. Miały być one prowadzone w przychodni „Elmed” na ul. Gnieźnieńskiej. Problem w tym, że o takiej metodzie diagnozowania nie słyszał żaden z zapytanych przez nas szczycieńskich lekarzy. - Trzeba uważać na takich ludzi, bo mogą zrobić więcej złego niż dobrego – przestrzega dyrektor szczycieńskiego szpitala Marek Michniewicz. Tymczasem właścicielka firmy prowadzącej badania zapewnia, że działa zgodnie z prawem.

Czy to badanie, czy może lipa?

TAJEMNICZA METODA

O wątpliwościach związanych z badaniami kręgosłupa prowadzonymi przez firmę z Tomaszowa Mazowieckiego poinformował nas jeden z czytelników, który po przeczytaniu ogłoszenia w prasie zapisał na nie siebie oraz najbliższą rodzinę.

- Zaniepokoiłem się jednak, bo siostra, której o tym powiedziałem, przesłała mi artykuł podający w wątpliwość wiarygodność tej metody – mówi nasz rozmówca. Takie same badania miały być prowadzone także w kilku miastach na Podlasiu. Jak podaje „Gazeta Współczesna” ukazująca się na tym terenie, o sposobie diagnozowania kręgosłupa metodą topografii nie słyszał żaden z miejscowych lekarzy. Do tego pacjenci, którzy już poddali się badaniu, nie otrzymali pocztą wyników, jak to było im obiecane. Firma z Tomaszowa zaoferowała swoje usługi także mieszkańcom Szczytna. W tym celu wynajęła od „Elmedu” pomieszczeniu w przychodni na ul. Gnieźnieńskiej. Badania zaplanowano na 26 i 28 czerwca.

WIĘCEJ ZŁEGO NIŻ DOBREGO

Zapytaliśmy kilku szczycieńskich lekarzy, czy spotkali się w swojej karierze z metodą topografii interferencyjnej. Prowadząca prywatną praktykę lekarską Joanna Pawłowicz – Radosz mówi wprost, że to zwykłe naciąganie pacjentów.

- Ta metoda jest tak samo skuteczna jak zaglądanie w oczy czy głębokie płukanie jelita – ironizuje. - To żerowanie na cudzych chorobach – dodaje doktor. Według niej, im biedniej w służbie zdrowia, tym lepiej wiedzie się różnym firmom, których intencje często pozostawiają wiele do życzenia. Osobom mającym problemy z kręgosłupem radzi, by w pierwszej kolejności zgłosiły się do lekarza, a potem wykonały zdjęcie, bądź bardziej dokładny rezonans magnetyczny. Badanie metodą topografii interferencyjnej nie jest znane również p.o. dyrektora Szpitala Powiatowego w Szczytnie, doktorowi Markowi Michniewiczowi. Jak mówi, takiej metody nie ma w katalogu NFZ. Dyrektor przestrzega pacjentów przed korzystaniem z tego typu usług.

- Trzeba uważać na takich ludzi, bo mogą zrobić więcej złego niż dobrego – uczula. Przy okazji dziwi się, że zgodę na prowadzenie badań pod swoim dachem wydała placówka medyczna.

- Pod dachy szanujących się zakładów opieki zdrowotnej takie firmy w ogóle nie powinny być wpuszczane. Musimy szanować pacjentów, bo w przeciwnym razie przestaną nam ufać – mówi Marek Michniewicz. Jego zdaniem sama nazwa badania mogąca kojarzyć się z tomografią została wymyślona sprytnie po to, by wprowadzić mniej zorientowane osoby w błąd.

- Na pewno nie ma to nic wspólnego z badaniem kręgosłupa – twierdzi dyrektor szpitala.

ARGUMENTY WŁAŚCICIELKI

Zapytaliśmy kierownika przychodni „Elmed” doktora Krzysztof Bączka, czy wobec wątpliwości związanych z badaniami, w trosce o dobre imię swojej placówki, nie myśli o rozwiązaniu umowy z firmą z Tomaszowa. Doktor odmówił nam komentarza w tej sprawie, zaznaczając jedynie, że takiej ewentualności nie bierze pod uwagę. W rozmowie z „Kurkiem” przyznał jednak, że i on nie słyszał o tej metodzie. Z kolei właścicielka firmy prowadzącej badania przekonuje, że wszystko jest w porządku, a jej działalność jak najbardziej uczciwa.

- Zależy nam na tym, żeby ludzie chodzili do lekarzy, badali się, a nie leczyli na własną rękę – mówi Ewa Groczyńska. Zapewnia, że dysponuje zaświadczeniem wydanym w 2001 r. przez profesora Mirosława Janiszewskiego z Akademii Medycznej w Łodzi, który potwierdza wiarygodność oferowanych przez jej firmę badań i ich przydatność w leczeniu wad postawy.

- Ta metoda jest znana od kilkunastu lat i honorowana przez lekarzy rodzinnych – mówi Ewa Groczyńska. Zaprzecza, by pacjenci nie otrzymywali wyników, choć przyznaje, że mogły się zdarzyć opóźnienia w ich doręczeniu.

Ewa Kułakowska/fot. A. Olszewski