Wydarzenia mijającego roku w znacznym stopniu zdeterminowane zostały kalendarzem wyborczym. Hasło "kampania wyborcza" pojawiało się przy rozmaitych okazjach, czasami nawet w związku z wydarzeniami niemającymi na pierwszy rzut oka nic wspólnego z polityką. Rok 2006 zaczął się od potężnego mrozu - potem było już tylko cieplej.

STYCZEŃ: MIESIĄC NIERÓWNYCH STARĆ

Przeżyjmy to jeszcze raz

* Sprawdziły się najczarniejsze prognozy meteorologów i w drugiej połowie stycznia nad Polskę nadciągnęły trzydziestostopniowe mrozy. Syberyjska aura nie oszczędziła też naszego zakątka Mazur. Powody do zadowolenia mieli tylko uczniowie zamkniętych z powodu zbyt niskiej temperatury szkół oraz... taksówkarze. Ci ostatni nie mogli narzekać na brak klientów, ponieważ nawet krótki spacer po mieście był dla wielu zbyt ekstremalnym przeżyciem.

* Spożywczy dinozaur - PSS zmniejszył się do rozmiarów jaszczurki osaczonej zewsząd przez stado wielkopowierzchniowych marketów. Ratunkiem w tej sytuacji okazało się przejście pod zarząd Olsztyna. Dotychczasowy prezes spółdzielni Bogusław Palmowski zmienił tytuł i stał się dyrektorem oddziału w Szczytnie. Dla klientów namacalnym znakiem handlowej rewolucji stała się wkrótce popularna, dla wielu osób niemal kultowa "jedynka" przy ulicy Odrodzenia. Po modernizacji sklep całkowicie zmienił oblicze. Zwiększyła się również jego powierzchnia, choć w porównaniu z Kauflandem, Championem i Lidlem wciąż pozostaje zaledwie małym sklepikiem.

* Ciężkie chwile przeżywał burmistrz Paweł Bielinowicz. Niezadowoleni z jego pracy byli już nie tylko opozycjoniści, ale również niedawni sojusznicy, którzy postanowili "skarcić" burmistrza, obcinając mu pobory. Jakby tego było mało, koledzy ze Wspólnoty Samorządowej uznali, że lepszym od Bielinowicza kandydatem w zbliżających się wyborach samorządowych będzie Sławomir Sawicki. - Jest młody i nieskażony układami - rekomendował kandydaturę Sawickiego Adam Żywica. Natomiast Bielinowicz nie tracił nadziei, przywołując przykład boksera Jacka Dempsey'a, który mimo nokautu w pierwszej rundzie powrócił na ring i wygrał walkę. W bezpośrednich starciach z rywalami burmistrz przypominał jednak bardziej sędziwego George'a Foremana z ostatniego okresu niż walecznego Dempsey'a.

LUTY: WZLOTY I EMERYTURY

* Niebywałe wyróżnienie dla szczycieńskiego pożarnictwa: dotychczasowy komendant KP PSP Józef Zajączkiewicz otrzymał nominację na stanowisko komendanta wojewódzkiego. Z gratulacjami do pierwszego strażaka w województwie pospieszyła najpierw jego mama, która okazała się zdecydowanie szybsza od burmistrza Bielinowicza i starosty Kijewskiego. Temu ostatniemu trudno było się pogodzić z pierwszą decyzją nowego komendanta wojewódzkiego, który od razu po objęciu stanowiska rekomendował wojewodzie Mariusza Gęsickieo jako najlepszego kandydata na szefa komendy w Szczytnie.

* Podczas gdy jedni awansowali, drudzy odczuwali przesyt i zmęczenie swoimi funkcjami. Zastępca komendanta WSPol. Janusz Fiebig, wyczerpany z jednej strony ofensywą polityków PiS-u zarzucających mu esbecką przeszłość, z drugiej zaś oskarżeniami podwładnych o pomówienia i mobbing postanowił udać się na emeryturę. Wśród swoich największych sukcesów inspektor Fiebig wymienił udaną kurację odchudzającą, dzięki której stracił na wadze aż 42 kg. Nie wiadomo jednak, czy chudnięcie nastąpiło wskutek zaplanowanej diety, czy też było efektem zgryzot, jakich komendantowi nie szczędzili współpracownicy i politycy rządzącej prawicy.

* Na emeryturę udała się również kierująca przez 26 lat Muzeum Mazurskim Stanisława Ostaszewska. O los placówki odchodząca pani kierownik mogła być jednak spokojna. Obecny na uroczystym pożegnaniu dyrektor Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie Janusz Cygański żartował, że szczycieńskie muzeum pozostaje w rękach dynastii Ostaszewskich, mając na myśli córkę pani Stanisławy - Monikę.

- Specjalnie do tego celu ją wychowała i przygotowała - mówił Cygański. Trudno o większą ofiarę na rzecz lokalnej kultury niż poświęcenie jej własnego dziecka.

MARZEC: KWESTIA HONORU I KWESTIA SMAKU

* Mimo czarnych scenariuszy, epidemia ptasiej grypy nie wyrządziła na terenie powiatu wielkich strat. Jedynymi jej ofiarami okazali się... sołtysi, którzy od lokalnej społeczności niejednokrotnie musieli zbierać cięgi za podawanie do wiadomości publicznej urzędowych zarządzeń komplikujących życie hodowcom drobiu. - Sąsiedzi śmieją się ze mnie, że chodzę po wsi i kury łapię - żalił się "Kurkowi" Mieczysław Przybyłek sołtys Małdańca. Masowych zgonów drobiu na szczęście nie odnotowano. Epidemia ominęła również redakcję "Kurka".

* Koniec zamieszania wokół obsady stanowiska komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Szczytnie. Po kilkumiesięcznych przepychankach został nim Mariusz Gęsicki, mimo że ani razu w poddańczym geście nie zapytał starosty Kijewskiego, czy "ma szansę". Ostatecznie starosta uległ i wyraził zgodę na kandydaturę Gęsickiego. Na uroczystość wręczenia nominacji nowemu komendantowi Andrzej Kijewski jednak nie przyszedł, tłumacząc się bólem pięty. Najprawdopodobniej jednak o wiele bardziej dojmująca od kontuzji była w tym przypadku urażona duma włodarza powiatu.

* Jak uniknąć pytania w szkole i do tego wspomóc szczytną ideę? Wystarczyło kupić cegiełkę na budowę pomnika Orła Białego. Tego typu rozwiązanie wchodziło w rachubę w kilku szczycieńskich szkołach. Najbardziej drastyczne formy przybrało w "ogólniaku". Przerażeni wizją "odpytki" uczniowie masowo szturmowali punkt sprzedaży cegiełek. - Czy tak ma wyglądać patriotyczne wychowanie? Gdyby do podobnych sytuacji doszło w podległych mi placówkach, wyciągnąłbym wszelkie możliwe konsekwencje - oburzał się Paweł Bielinowicz.

Organizatorzy zbiórki mogli jedynie, przywołując zasadę klasyka myśli politycznej Machiavellego powiedzieć, że środki nie grają żadnej roli, skoro cel jest szczytny. Nie sposób oprzeć się jednak wrażeniu, że pomnik Orła Białego okupiony zostanie wyjątkowo wysokimi kosztami.

KWIECIEŃ: KOLEJOWE BEZDROŻA I TEOLOGICZNE ROZTERKI

* Wraz z pierwszymi promieniami wiosennego słońca przebudzili się złodzieje. Tym razem niektórzy z nich okazali się być dodatkowo sabotażystami, niweczącymi jeden z najciekawszych pomysłów naszych samorządowców na podniesienie atrakcyjności turystycznej regionu. Chodzi o projekt zagospodarowania linii kolejowej Szczytno-Biskupiec i uruchomienia na niej ruchu małych drezyn. Kradzieże szyn postawiły pod dużym znakiem zapytania marzenia o wycieczkach kolejowych do Biskupca.

* Po 10 latach od pamiętnego nawiedzenia Szczytna przez cudowną figurę Matki Boskiej Fatimskiej, przedstawiciele władz samorządowych postanowili odnowić akt zawierzenia jej miasta, gminy i powiatu. Na uroczystej sesji nie stawiło się jednak wielu radnych. Niektórzy uważali, że akt zawierzenia to nic innego jak propaganda, niepoparta lepszą jakością sprawowania władzy. - Ludzie, którzy nic wspólnego z wiarą i kościołem nie mają, udają Mesjasza. Ja modlę się w świątyni albo w domu, a nie na pokaz - uzasadniała swoją absencję radna Anna Rybińska.

MAJ: PEŁNA HALA I ZAJĘTY GARAŻ

* Radnych bardzo zaniepokoiła nadzwyczajna pracowitość Pawła Bielinowicza, a konkretnie fakt, że nie wykorzystał on przysługującego mu urlopu. Aby poprawić stan zdrowia burmistrza i jego kondycję, rada ograniczyła mu również swobodę korzystania ze służbowego opla. Bielinowicz, dalej jednak jeździł samochodem do domu. Tłumaczył, że to z troski o bezpieczeństwo auta, bowiem pod domem burmistrza znajduje się miejsce jego garażowania. Ciekawscy wywęszyli jednak szybko, że samochód Bielinowicz zostawia pod chmurką. Cóż, być może po to, żeby w każdej chwili móc widzieć go przez okno.

* Imponujący budynek hali sportowej przy ulicy Lanca okazał się być za ciasny, żeby pomieścić jednocześnie uczniów odbywających zajęcia w ramach wychowania fizycznego oraz uczestników licznych imprez i uroczystości organizowanych przez władze samorządowe.

- Siedzenie na trybunach podciągałem pod naukę kulturalnego kibicowania, ale ileż można - denerwował się nauczyciel wf Mariusz Studniak.

Marne to jednak kibicowanie, skoro jego adresatami byli na ogół nie uczestnicy rozgrywek sportowych, ale goście propagandowych spędów.

CZERWIEC: PONURY POCZĄTEK LATA

* Od czasu awansu do II ligi piłkarskiej ówczesnej Gwardii, klub ze Szczytna nieustannie spadał w dół piłkarskiej hierarchii, bądź utrzymywał mierne status quo. Wreszcie, po latach okręgowej tułaczki MKS wywalczył w pięknym stylu awans do wyższej klasy rozgrywek. Również temu, wydawałoby się jednoznacznie pozytywnemu wydarzeniu, towarzyszył jednak duch ambiwalencji. Skażone nim najwyraźniej nieodwracalnie władze miejskie nie podzielały entuzjazmu kibiców. Część radnych zdecydowanie zaprotestowała przeciwko przekazaniu klubowi dodatkowych środków budżetowych. Rej wśród nich wiedli przedstawiciele Forum Samorządowego. Sławomir Ignatowski ostrzegał Henryka Żuchowskiego, że swoim oporem zrazi do siebie kibiców drużyny, co w kontekście jesiennych wyborów jest sporym ryzykiem. Prorocze słowa?

* Czerwiec upłynął pod znakiem piłki, również tej na najwyższym, światowym poziomie. Rozgrywane w Niemczech mistrzostwa świata polskim kibicom przyniosły kolejne bolesne rozczarowanie, zaledwie cztery lata po koreańskim koszmarze z udziałem drużyny Jerzego Engela. Na mundialu nie zabrakło również kibiców ze Szczytna, ale tym podobała się przede wszystkim oprawa imprezy i niemieckie stadiony. Postawą biało-czerwonych byli zdruzgotani.

* Ponurej aury tego skądinąd sympatycznego miesiąca dopełnił upadek kina "Jurand". Tym razem był to upadek ostateczny i dosłowny, bowiem nieużytkowany od blisko roku budynek, przy którym trwały akurat prace rozbiórkowe runął z hukiem, i to w biały dzień. Trudno o bardziej efektowny koniec przybytku kinematografii.

LIPIEC: FESTYNY I ROZWODY

* Wydawało się, że tej przyjaźni nie zmogą żadne przeciwności losu. Tymczasem wyborcza machina, miażdżąc na swej drodze wszystkie wartości i międzyludzkie więzi, poróżniła również dwóch partyjnych przyjaciół: Krzysztofa Mańkowskiego i Andrzeja Kijewskiego. W efekcie ten pierwszy wystąpił z partii i ruszył do wyborów pod szyldem własnego ugrupowania, natomiast drugi pozostał wprawdzie w macierzystej formacji, ale kandydując na burmistrza stanął w wyborczym ringu oko w oko z niedawnym przyjacielem. Zdecydowanie najbardziej spektakularny i niemal szekspirowski wątek lokalnej polityki w tym roku.

* Tym razem BONEY M. oraz IN-GRID miały stanowić o atrakcyjności największej imprezy w mieście. Tłumy jak zwykle na Dniach i Nocach Szczytna zjawiły się tłumnie, ale zarazem w stosunku do lat poprzednich znacznie wzrosła liczba malkontentów nawołujących do czegoś na kształt rewolucji kulturalnej w Szczytnie i ukręcenia łba hucpiarskiej hydrze, stanowiącej o kształcie imprezy. - Mamy do czynienia ze zlepkiem chałtur - podsumował zestaw artystów bawiących w tym roku publiczność były radny Wojciech Wrześniowski. Bodajże po raz pierwszy od ustalenia się obecnej formuły festynu, padły głosy nawołujące do jego likwidacji. Wiele wskazuje na to, że na naszych oczach Dni i Noce wkraczają w okres schyłkowy.

* Na tak spektakularne wydarzenia mieszkańcy Pasymia czekali aż 620 lat, ale zdecydowanie było warto. Podczas obchodów święta miasta dowodząca flotą pracowników urzędu gminy burmistrz Lucyna Kobylińska straciła równowagę i stoczyła się z dzioba łodzi wprost w wody Kalwy. Interwencja służb ratowniczych nie była potrzebna. Pani burmistrz, niczym wodna nimfa o własnych siłach szybko wynurzyła się z kipieli. Całe szczęście, że regaty nie odbywały się w Szczytnie. Wówczas skutki przymusowej kąpieli Lucyny Kobylińskiej mogły się okazać o wiele poważniejsze niż katar.

SIERPIEŃ: NA STADIONIE I WOKÓŁ STRAŻNICY

* Organizowana co roku wakacyjna akcja "Lato w mieście" tym razem przebiegała pod znakiem sporów politycznych. Dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu Krzysztof Mańkowski nie zgodził się udostępnić na jej cele stadionu przy ulicy Śląskiej, tłumacząc swoją decyzję niewłaściwymi zachowaniami młodzieży w poprzednich latach. Takie wyjaśnienia organizator akcji Zbigniew Dobkowski uznał za czystą złośliwość, natomiast baczni obserwatorzy życia publicznego w całym zamieszaniu dopatrywali się podtekstu politycznego. Spór między przedstawicielami zwaśnionych ugrupowań zaowocował tym, że najbardziej obleganą areną piłkarską w mieście była tego lata plaża nad jeziorem Domowym.

* Ze wstępem na stadion nie mieli natomiast najmniejszego problemu uczestnicy Hunter Festu. Trzy dni, dwie sceny i tysiące fanów ostrego grania z całej Polski - tak w największym skrócie można podsumować imprezę, która swoim rozmachem przyćmiła Dni i Noce Szczytna. Niestety, organizatorzy nie przewidzieli, że czarne stroje i długie włosy zwolenników muzyki metalowej podziałają na jajogłowy odłam szczycieńskiej młodzieży jak muleta na byka. Dla ofiar chamskich zaczepek i pobić nasze miasto pozostanie w pamięci na zawsze jako skansen przaśnej przemocy.

* "Najpiękniejszy obiekt w mieście" - tak przedstawiciele starostwa rekomendowali budowaną od podstaw nową siedzibę straży pożarnej. Podobnego zdania był wizytujący plac budowy wojewoda Adam Supeł, ale w odróżnieniu od władz powiatu urodę budynku uznał za jego największy mankament, który będzie słono kosztował budżet centralny. Bury od wojewody wysłuchali frasobliwie skarbnik starostwa Henryk Samborski i sekretarz Ryszard Dzwonkowski. Spiritus movens przedsięwzięcia - starosta Kijewski bawił akurat w Żywcu. Przypadek, czy dyplomatyczny majstersztyk - do dzisiaj nie wiadomo.

WRZESIEŃ: LOTNISKO NA TOPIE

* Ostatnimi czasy o lotnisku w Szymanach mówiło się głównie w kontekście tajemniczych lądowań amerykańskich boeingów. W obliczu kampanii wyborczej przypomnieli sobie o nim również lokalni politycy. We wrześniu trwał istny festiwal spekulacji co do dalszego losu Szyman, podsycany dodatkowo doniesieniami, że niektórzy radni sejmiku wojewódzkiego przebąkują coś o innej lokalizacji regionalnego portu lotniczego. Szukano również winnego obecnej sytuacji własnościowej lotniska. Winowajcy nie znaleziono, choć tłumaczyło się wielu.

* Nowym komendantem WSPol. został generał Kazimierz Szwajcowski. Wręczający mu nominację minister Ludwik Dorn stwierdził, że Szczytno wygrało los na loterii i zyskało najlepszego fachowca. Czarna rozpacz zapanowała za to na Śląsku, gdzie dotychczas kierował on pracami tamtejszej komendy wojewódzkiej. Zachwycony nominacją nie był również sam zainteresowany. Świadkowie jego odlotu do Szczytna twierdzili, że twarz Szwajcowskiego, kiedy ten wsiadał do helikoptera, przypominała fizjonomię człowieka aresztowanego. Na szczęście z czasem okazało się, że generał, jak na profesjonalistę przystało, wdrożył się do nowych obowiązków bez zarzutu. Wierzymy, że wyraz cierpienia na dobre zniknął z jego twarzy.

* Rewolucja w szczycieńskiej Samoobronie. Założyciel jej struktur w powiecie szczycieńskim i zarazem charyzmatyczny lider Stanisław Makowiecki musiał pożegnać się ze stanowiskiem przewodniczącego. Architektem zmian był poseł Mieczysław Aszkiełowicz, a oficjalnym powodem odstawienia Makowieckiego na boczny tor jego nadmierne gadulstwo. Stanisław Makowiecki zamilkł, ale wraz z nim zamilkła też szczycieńska Samoobrona, która w listopadowych wyborach poniosła druzgocącą klęskę.

PAŹDZIERNIK: MAŁŻEŃSTWA WYBORCZE

* Nowa ordynacja wyborcza sprawiła, że w objęcia padli sobie najbardziej zawzięci wrogowie. Spektakularnym przykładem tego zjawiska, było utworzenie bloku przez komitety Henryka Żuchowskiego i Krzysztofa Mańkowskiego. O gorącym uczuciu nie może być tutaj jednak mowy. Antagonistów godziła matematyka, bądź zawierali "małżeństwa z rozsądku". Jedyną nierozsądną i niepotrafiącą liczyć pannicą okazała się lewica, która do wyborów poszła sama.

* Majstersztyk Adama Krzyśkowa, który niemal w ostatniej chwili w imieniu PSL-u zarekomendował kandydaturę Danuty Górskiej w wyborach na burmistrza Szczytna. Decyzja Górskiej o starcie w wyborach najbardziej wstrząsnęła Pawłem Bielinowiczem. Na szczęście jego zastępczyni wkrótce po zgłoszeniu swojej kandydatury poszła na urlop. Dwoje kandydatów na tak znaczący urząd zasiadających na jednym piętrze ratuszowej wieży - to sytuacja zaiste trudna do zniesienia.

* Ostatnie sesje lokalnych samorządów upłynęły pod znakiem popisów retorycznych. Ulubioną przenośnią była woda. Wójt Czesław Wierzuk porównywał mijającą kadencję rady gminy Dźwierzuty do rwącej rzeki, której nurt on i jego zwolennicy pokonywali dzielnie opasani kołem ratunkowym w postaci przewodniczącego rady Krzysztofa Sawickiego. Z kolei monumentalne przemówienie Andrzeja Kijewskiego omal nie zakończyło się tragicznie. Otóż, jak określił to radny Krzysztof Pawłowicz, starosta lał w swoim wystąpieniu tak dużo wody, że doprowadziło to do awarii instalacji elektrycznej.

LISTOPAD: WSZYSTKO JASNE!

* Pierwszą kobietą-burmistrzem w dziejach Szczytna została wybrana Danuta Górska. Jej główny rywal Henryk Żuchowski po raz drugi z rzędu przełykać musiał gorycz porażki. Jak stwierdził, cierpiał tak po raz ostatni, ponieważ za cztery lata nie będzie się już ubiegał o urząd. Największą bodaj sensacją tegorocznego rozdania wyborczego był koniec zlodowacenia dźwierzuckiego, datującego się od roku 1982, kiedy to na czele gminy stanął Czesław Wierzuk. Choć wójt do końca walczył zaciekle, usiłując na wszelkie sposoby skompromitować swojego rywala, to drugą turę wygrał Tadeusz Frączek. Imperium legło w gruzach.

* W sejmie PiS z PO i PSL dogadać się nie mogą za żadne skarby, natomiast w powiecie szczycieńskim jak najbardziej. Efektem takiej a nie innej koalicji był wybór na starostę dotychczasowego członka zarządu Jarosława Matłacha. - Odwaga i młodość połączone z doświadczeniem w kierowaniu zespołem ludzkim - zachwalał nowego starostę Krzysztof Mańkowski, znajdując karkołomną analogię pomiędzy samorządem powiatowym a szkołą podstawową w Wielbarku, której dyrektorem jest nowy starosta. Tymczasem zarząd powiatu okazał się być swoistą nagrodą pocieszenia dla wielkich przegranych: Lucyny Kobylińskiej, Kazimierza Oleszkiewicza i Czesława Wierzuka. Są ludzie, których zastąpić nie sposób.

* Powiat odwiedził n@utobus - pojazd, w którym można było zapoznać się z ogromnymi możliwościami, jakie daje szerokopasmowy internet. Najbardziej zainteresowane nowoczesnymi technologiami były dzieci, natomiast dorośli, zwłaszcza urzędnicy organów samorządowych do n@utobusu podchodzili jak do jeża. Wobec tak wątłego entuzjazmu z ich strony trudno w najbliższym czasie liczyć na usprawnienie procedur w urzędach i zamiast szerokopasmowego internetu czeka nas wąskie gardło urzędowego okienka.

GRUDZIEŃ: CORAZ DROŻEJ I CORAZ CIEPLEJ

* Aż o 30% mają wzrosnąć czynsze za mieszkania komunalne. Lokatorzy są oburzeni. Dyrektor ZGK Leszek Mierzejewski tłumaczy, że w ten sposób usiłuje w małym chociaż stopniu zredukować ogromne zadłużenie zakładu. Nie ma więc powodów do oburzenia, są raczej powody do dumy: teraz regularne płacenie czynszu pomoże podreperować kondycję i przedłużyć byt tak zacnej firmy jak ZGK.

* Po wyjątkowo ciepłej jesieni przyszła jeszcze cieplejsza zima. Jak co roku miasto dołożyło wszelkich starań, żeby ulice nabrały bożonarodzeniowego kolorytu. Tymczasem aura ani myślała stosować się do okoliczności. Obwieszone lampkami drzewa i kolorowe neony na głównym skrzyżowaniu wyglądały dosyć groteskowo w zestawieniu z marcowym błotem i wodą pryskającą spod kół samochodów.

Oprac. Wojciech Kułakowski

Fot. o, M.J. Plitt

2006.12.20